czwartek, 1 kwietnia 2010

Eon. Powrót Lustrzanego Smoka

Zapraszam do zapoznania się z moją kolejną recenzją, która powstała dzięki współpracy z Fantastą. Z góry przepraszam za jej długość, ale tak jakoś wyszło ;)
W Imperium Niebiańskich Smoków zbliża się dzień, w którym Szczurzy Smok wybierze swojego ucznia spośród dwunastu młodych kandydatów, a następnie zjednoczy się z nim, dając mu ogromną moc kontrolowania sił przyrody. Zarówno wybrany przez Smoka uczeń, jak i jego Mistrz, mogą liczyć na zaszczyty i bogactwo na dworze Cesarza. Po przejściu odpowiedniego treningu w posługiwaniu się smoczą magią, uczeń staje się Lordem Smocze Oko i trafia do elity społecznej Imperium. W tym surowym, patriarchalnym świecie panuje jednak prawo, iż kandydatami, uczestniczącymi w ceremonii, mogą być jedynie chłopcy, kobiety bowiem nie mają dostępu do smoczej magii.

Brannon był kiedyś Lordem Smocze Oko, zna więc doskonale zasady jakimi rządzi się cała ceremonia. Poszukiwania nowego ucznia, który mógłby przystąpić do próby okazały się jednak bezowocne. Niewielu ludzi posiada dar dostrzegania Smoków, a tylko taki chłopiec może przejść szkolenie. Mistrz postawił więc całe swoje życie na jedną kartę – zdecydował się trenować młodą, kaleką dziewczynę, która posiada niezwykły dar dostrzegania wszystkich dwunastu smoków. Oboje muszą dbać o tę tajemnicę, ponieważ złamanie odwiecznych obyczajów grozi śmiercią.
Fabułę książki utkano głównie wokół przygód Eony na cesarskim dworze. Od czasów pojawienia się Zaginionego Smoka wszyscy uważają, iż posiada ona niewyobrażalną moc. Rytuał połączenia nie został jednak zakończony. Eona, z wiadomych względów, nie wyznała swego prawdziwego imienia, obawiając się płynących z tego konsekwencji. Nie poznała tym samym imienia Smoka, a jest to niezbędny warunek do tego, aby go wezwać. Od tego czasu Lustrzany Smok ukazuje się jej coraz rzadziej, ona sama zaś jest tym faktem coraz bardziej przerażona. Niezbędne okazuje się odnalezienie niezwykle cennego, czerwonego foliału, w którym może znajdować się imię Smoka. Otwiera to serię przygód i intryg, mniej lub bardziej interesujących. Okazuje się również, iż pokój w Imperium został zagrożony i to właśnie w Eonie wszyscy pokładać będą nadzieję, na uratowanie sytuacji. Ale o tym już radzę poczytać samemu.

Alison Goodman stworzyła swój świat inspirując się kulturą Wschodu. Mamy tu bardzo rozbudowany kult dwunastu smoków, obejmujących przywództwo na okres jednego roku, niesamowite, skomplikowane obrzędy i rytuały, inspirowane orientem sztuki walki i bardzo rozbudowany ceremoniał dworski. Muszę przyznać, że z początku świat przedstawiony wydawał mi się całkiem imponujący i ciekawy, wrażenie to niestety z czasem zanika, sprawia wrażenie zbyt ulotnego, często ginie nam gdzieś w drugim planie.

Historia Eony początkowo wciąga. Nie jest ona typową bohaterką heroic fantasy. Nie sprawia wrażenia ani nieśmiertelnej, ani niezniszczalnej, co często zarzucam powieściom tego typu. Eona nie jest ani specjalnie odważna, ani silna, ma wiele ograniczeń i słabości, wynikających zarówno z jej wieku, kalectwa, jak i niskiej pozycji społecznej. Przez cały czas musi zmagać się z rodzącą się w niej kobiecością, szuka swojej tożsamości, czując się jednocześnie chłopcem – w ten bowiem sposób jest wychowywana – ale i dziewczyną, która zaczyna dojrzewać. Kiedy w wyniku różnych splotów wydarzeń trafia na cesarski dwór i zaczyna piastować wysokie stanowisko, zauważymy jej brak ogłady, nieśmiałość i niepewność. Eona jest niewątpliwie zagubiona, zdana na łaskę swojego mistrza i bardzo niewielu przyjaciół, którzy stają się swoistymi przewodnikami po tym dziwnym, nieznanym świecie dworskich intryg i zależności. Narodzi się w niej oczywiście bohaterka, ale będzie to żmudny i długi proces. Pomimo tego, iż spodobał mi się pomysł na taką postać, nie potrafię się z nią identyfikować. Odnoszę wrażenie, iż Eona jest bohaterką dość papierową, nijaką. Nie ma wyrazistego charakteru, który sprawiłby, iż kibicowałabym jej w dramatycznych momentach, lub wzruszała się w przypadku niepowodzeń. Rzecz ma się podobnie w przypadku pozostałych bohaterów: Rilla, służąca, wzbudza sympatię, pełna jest bowiem matczynych uczuć, ale nie zapada w pamięć, sympatyczny Ryko, ochroniarz Lady Deli również zapowiadał się interesująco, lecz szybko uleciał z mej pamięci, przyjaciel Eony – Dillon sprawia wrażenie marionetki. Ciekawszy okazuje się mistrz Brannon, trudno bowiem zrozumieć, jakimi intencjami kieruje się trenując Eonę – czy są to ojcowskie uczucia, czy chorobliwa ambicja i chęć odzyskania bogactwa? Najbardziej interesującą postacią okazała się Lady Dela, transseksualista i jedna z najbardziej wpływowych dam dworu jednocześnie. To właśnie ona sprawia wrażenie najbardziej pogłębionej psychologicznie, realnej postaci z krwi i kości. To jej losy najbardziej mnie interesowały i przejmowały. Ciekawie zapowiadał się Lord Ido, główny wróg Eony. Zabrakło jednak pewnej konsekwencji i wyrazistości w kreowaniu tego negatywnego bohatera.

Książka napisana jest w sposób lekki i inteligentny, dzięki czemu czyta się ją stosunkowo szybko i przyjemnie, nie sposób nie zauważyć jednak, iż jest ona dość sztampowa. Dziewczyna w przebraniu chłopaka, problem dorastania, smoki – wszystko to już było. Wiele wątków powieści jest zwyczajnie zbędnych. W heroic fantasy odrzuca mnie zazwyczaj objętość książek i oczywiście wielotomowość. Najczęściej mam wrażenie, iż daną historię dałoby się opowiedzieć dużo szybciej i sprawniej, że takie opasłe tomiszcza to swego rodzaju przerost formy nad treścią. Tego wrażenia nie mogę się pozbyć również w przypadku Eona. Skrócenie powieści o jedną trzecią wyszłoby jej zdecydowanie na dobre. Słabą jej stroną jest również otwarte zakończenie. Rozumiem, iż jest to dopiero pierwszy tom, ale zwyczajne przerwanie akcji, bez żadnej sekwencji zamykającej jest dla mnie mało satysfakcjonujące.

Na koniec warto wspomnieć o pięknym języku, jakim posługuje się Goodman. Pisze ona niewątpliwie w kobiecy - poetycki sposób, wiele określeń jest naprawdę malowniczych, jak choćby „księżycowy cień” – określający eunucha czy „słoneczna używka” określająca narkotyk przyjmowany przez eunuchów, który zwiększa przyrost masy mięśniowej i wolę walki. Barwne i sugestywne opisy również robią wrażenie, przepełnione są bowiem intensywnymi kolorami, zapachami i smakami, co mnie osobiście bardzo się spodobało, chociaż nieraz opisy te były zbyt długie i zbędne. Narracja płynie dość leniwie, zdarzają się jednak pewne zwroty akcji, ciekawe, barwnie opisane sceny walki, jest i dyskretny, całkiem uroczy i nietypowy wątek romantyczny.

Reasumując: Eon. Powrót Lustrzanego Smoka to przyjemne czytadło na zimowe wieczory. Pewna sztampowość, papierowe postacie, nieco rozwlekła treść sprawiają, że nie czekam na kontynuację, gryząc palce. Jestem jednak przekonana, że jest to kolejna powieść, która znajdzie grono wielbicieli, głównie w postaci młodszych czytelników. Ja jednak nie czuję się usatysfakcjonowana lekturą, zwłaszcza, że Alice Goodman zgarnęła za nią całą pulę nagród i wyróżnień. Być może jestem zbyt subiektywna, heroic fantasy nie należy do moich ulubionych gatunków. Książkę tę oceniam jako średnią. Sprawnie napisaną, ale jednak średnią.

5 komentarzy:

  1. Oooooo :)
    Rzuciła mi się w oczy ta książka w empiku.
    Średnia - ale można przeczytać ?! :)
    Czy jest za dużo tych podobnych, albo tych co byli (jak np. moim zdaniem w "Naznaczonej" - tragiczna książka!).
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Można przeczytać, bo to przyjemna lektura, ale bez fajerwerków. Pytanie, czy każda książka ma nieść ze sobą fajerwerki? Czytadła też są potrzebne!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj właśnie kupiłam sobie tą ksiązkę i dość mnie wciągnęła:) Czy jest już wiadomo kiedy ukaże się kontynuacja?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znalazłam informacji, ale pewnie nie będą za bardzo zwlekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje opinie po przeczytaniu tej książki są dość podobne.Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...