piątek, 26 listopada 2010

Następca, M. S. Diaczenko



Zapraszam do zapoznania się z kolejną recenzją pisaną dla portalu Fantasta.

Do lektury Następcy, trzeciego tomu tetralogii Tułacze, autorstwa Siergieja i Mariny Diaczenko, przystąpiłam z prawdziwą przyjemnością. Po doświadczeniach z pierwszą i drugą częścią wiedziałam doskonale, że książka musi wzbudzić mój zachwyt, przykuć do fotela i pozostawić z głową pełną refleksji i pięknych obrazów. I oczywiście nie zawiodłam się.

Diaczenko to prawdziwi magicy. Czarują przepięknym językiem, zachwycają wnikliwą analizą natury człowieka, rozpieszczają barwną, gawędziarską narracją. Nawet, jeśli sięgają po tematy trudne, to zawsze towarzyszy temu głęboka wiara w dobro, które drzemie w każdym z nas.

Następca to powieść najbardziej dramatyczna i poruszająca z cyklu. Powieść o cierpieniu, miłości i demonach przeszłości. Być może brzmi to dość banalnie, ale zapewniam – z banałem nie ma nić wspólnego. Wydarzenia opisywane w tym tomie rozgrywają się wiele lat od zdjęcia klątwy z Egerta Solla, historii opisanej w drugim tomie cyklu. Egert jest szczęśliwym mężem pięknej Torii, dawno już zapomniał o mrocznych chwilach i cieszy się życiem rodzinnym. Diaczenko lubią jednak testować kondycję człowieka, więc i tym razem ich bohaterowie będą musieli odnaleźć się w ekstremalnych warunkach. Warto się przekonać, czy zdadzą egzamin z człowieczeństwa.
Tym razem na plan pierwszy wysuwa się Luar, syn Egerta i Torii, młody chłopak, który wkracza dopiero do krainy dorosłości. Wychowany w przepełnionym miłością domu, nie obeznany z prawami, jakie rządzą światem, nagle pozostanie sam. No, może nie całkiem. Drugim narratorem powieści jest Tantala, młoda aktorka wędrownej trupy aktorskiej, która przypadkiem zdemaskuje tragiczną prawdę o prawdziwym pochodzeniu Luara. Od tego momentu zacznie się prawdziwy dramat. Ludzie, darzący się miłością odsuną się od siebie, Egert wybierze ucieczkę, Toria szaleństwo. Luar zaś będzie musiał sam poradzić sobie ze swoim pochodzeniem. I podjąć decyzję, która zaważy na losach świata.

Niesamowici, przekonujący bohaterowie, występujący u tego rosyjsko-ukraińskiego duetu, to powoli standard. Nie znajdziecie tu postaci papierowych czy niewiarygodnych. Każda osoba, to człowiek z krwi i kości, każda posiada dużą indywidualność i specyficzne cechy charakteru. Świadczy to o wielkim talencie autorów, ale też o ich znajomości psychologii człowieka. Chylę czoła przed ich umiejętnościami.

Co w tym tomie ujęło mnie najbardziej? Przede wszystkim wnikliwe stadium kobiecej duszy. Każda z nas, która kochała do szaleństwa, będzie wiedziała o czym mówię. Tantala to niesamowicie zarysowana postać. Jest młoda, ale niesamowicie dojrzewa na kartach powieści. Jest idealistką, marzycielką, a jednocześnie kobietą twardo stąpającą po ziemi. Bierze na swoje barki zbyt wiele, by mogła to udźwignąć bez szwanku. Kocha i nienawidzi, zaskakuje chłodnym wyrachowaniem i wzrusza pełnymi miłości gestami. Jest naiwna i przebiegła, piękna i opiekuńcza. Jej miłość to wariactwo, ale pełno w niej szczerości i bezinteresowności. A, że od miłości tylko krok do rozpaczy i nienawiści, to już inna sprawa.

Diaczenko po raz kolejny mnie zachwycili. Stworzyli dzieło głęboko humanistyczne, dzieło o ludziach, którzy muszą podźwignąć się nawet po największym dramacie. Ostrzegam – nie znajdziecie tu prostej, przyjemnej rozrywki, ale piękną, a niekiedy przerażającą powieść psychologiczną, odpowiadającą na wiele ważnych pytań. Ciekawym wątkiem stały się dla mnie rozważania, co tak naprawdę decyduje o charakterze i decyzjach człowieka. Czy wpływają na nie tylko i wyłącznie geny, czy jednak można przed nimi uciec, czy wychowanie może odegrać decydującą rolę w kształtowaniu człowieka, czy nie ma w zasadzie żadnego znaczenia. Następca to powieść pasjonująca i bardzo mądra, skryta pod subtelnym płaszczykiem fantasy, ale mówiąca o każdym z nas.

Czy w książce udało mi się odnaleźć jakieś wady? W zasadzie jedną, malutką. Końcówka powieści jest dość patetyczna i rozdmuchana. Zazwyczaj bardzo ostro oceniam patos, występujący w fantasy, tutaj jednak nie przeszkadzał mi za bardzo. Ba! Diaczenko idealnie sterowali moimi uczuciami. Wiedząc, że jest to zabieg celowy, który musi wycisnąć łzy z oczu, i tak płakałam jak dziecko nad ostatnimi stronami powieści.

Jeśli znacie poprzednie dwa tomy, to zapewne nie muszę Was zachęcać do zapoznania się z Następcą. Moim zdaniem jest to najlepsza część cyklu, najbardziej denerwująca, bo nikt nie lubi, gdy wspaniali bohaterowie muszą cierpieć, pasjonująca i zapadająca w pamięć. Jeśli nie mieliście okazji zapoznać się z tą pozycją, a interesuje Was psychologia i lubicie podumać nad naturą człowieka – cóż, polecam jak najszybciej nadrobić zaległości. Warto jednak czytać książki po kolei. Każda z nich jest osobną historią, jednak widać bardziej i mniej subtelne nawiązania do poprzednich części – nie odmawiajmy sobie przyjemności odnajdywania tych najbardziej zawoalowanych. Następca to wyrafinowana, piękna i mądra literatura, którą polecam w zasadzie każdemu.



P.S. Pamiętajcie o KONKURSIE!

4 komentarze:

  1. Witam!
    Państwa Diaczenko jak dotąd nic nie czytałem, chociaż stoją na mojej półce Vita Nostra i Waran. Chciałem jednak właśnie od Tułaczy zacząć po ponoć to fenomenalna lektura:) Fajna rzeczowa recenzja!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu :) Vita Nostra stoi i u mnie, tylko jakby czasu brak ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam taką nadzieję;) Tylko kiedy ja się za to wezmę - oto jest pytanie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęciłaś mnie szalenie to sięgnięcia po wszystkie części tej serii;). Z pewnością to zrobię, gdy tylko będę miała trochę czasu. W tym roku an pewno mi się to nie uda.
    Zapraszam do siebie xD

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...