wtorek, 27 lipca 2010

Martwy aż do zmroku, Charlaine Harris

Serial True Blood bije ostatnio rekordy popularności lecz, chociaż jestem szalenie ciekawa, postanowiłam wstrzymać się z oglądaniem do czasu, aż zapoznam się z jego literackim pierwowzorem. Na szczęście ostatnio mam trochę więcej wolnego, więc staram się nadrobić książkowe zaległości.

Na pierwszy ogień poszedł Martwy aż do zmroku, pierwszy tom sagi (tfu tfu, słowo saga kojarzy mi się ostatnio bardzo, bardzo źle) opowiadającej o Sookie Stackhouse, kelnerce z Luizjany. Sookie, młoda, dość zamknięta w sobie dziewczyna ma szczególny dar – słyszy ludzkie myśli, co bywa naprawdę męczące. Pierwszą osobą, w obecności której Sookie słyszy tylko błogą cieszę jest Bill, przystojny wampir, starający się żyć wśród ludzi. Ale książka nie jest tylko romansem, który musi rozwinąć się pomiędzy tą nietypową parą. Równie ważnym wątkiem okazuje się śledztwo w sprawie brutalnych morderstw na młodych kobietach, spotykających się z wampirami oraz sama istota wampiryzmu, uznanego za wirusa. Wampiry piją więc butelkowaną krew, żyją legalnie i oficjalnie wśród ludzi i, chociaż pewne uprzedzenia pozostają, to jednak w powieści Charlaine Harris spotykamy się z interesującym pomysłem na wspólną egzystencję tych dwóch ras. Nie jestem zwolenniczką takiej wizji wampirów, ale muszę przyznać, że u Harris wpadło to całkiem nieźle.

Martwy aż do zmroku to niewątpliwie dobra powieść rozrywkowa. Nie brakuje w niej akcji, intrygi, wątku miłosnego, odrobiny erotyzmu (w przeciwieństwie do telewizyjnej produkcji HBO) całkiem dobrych dialogów, kilku dość trudnych tematów i naprawdę nieźle zarysowanych bohaterów. Szczególnie interesująco wypada oczywiście Bill, wampir, który walczy ze swą naturą, chociaż nie przestaje być groźny i niebezpieczny. Cechuje go również swego rodzaju relatywizm moralny, z jednej strony potępia bestialskie wampiry, z drugiej, nie cofnie się przed morderstwem, uważając, że pomoże ono jego dziewczynie. Aby zadomowić się w miasteczku Bill zgadza się nawet na mały wykład o historii wojny secesyjnej, którą zna oczywiście z autopsji, czym zostałam kupiona, gdyż uwielbiam wszelkie odniesienia do historii w tego typu powieściach.

Kolejne plusy to odczuwalny na łamach powieści klimat amerykańskiego południa (chociaż w tej kwestii niezaprzeczalnym zwycięzcą pozostaje powieść Ostatni rejs "Fevre Dream") oraz naprawdę zaskakujące i emocjonujące zakończenie. Autorka w ramach wątków pobocznych podjęła się również zagadnień społecznych, co też warto docenić.

Martwy aż do zmroku to nie arcydzieło w stylu Draculi, czy Miasteczka Salem, ale dobra powieść, której warto poświęcić dwa wieczory. Myślę, że książka ta zainteresuje stosunkowo szerokie grono czytelników. Z jednej strony przedstawia nieco odmienny pogląd na wampiryzm i nie jest miałkim romansidłem, z drugiej jednak idealnie wpisuje się w obecną modę.

9 komentarzy:

  1. właśnie kompletuję tę serię, serial jest rewelacyjny choc sporo rozni sie od ksiazki, ja najpierw obejrzalam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyż ja to czytałam... Dobre kilka lat temu, jak ukazało się pierwsze wydanie. Fabuły prawie nie pamiętam, ale pamiętam, że czytało się całkiem przyjemnie. Oczywiście wtedy jeszcze nie miałam porównania do błyszczących się pseudo-wampirów, które to porównanie zdecydowanie przemawia na korzyść książek pani Harris :P
    Serial miałam zamiar oglądać, ale przeraziła mnie... postać głównej panny. Czy Sookie w książce też była taką, hmm, idiotką? Może śmiało konkurować z Bellą :P Po jednym odcinku - serial opływa w akcję, przemoc i "momenty". Ale też w mocno zarysowane postaci (nawet, jeśli ta postać jest okropnie wręcz irytująca ;) ), więc chyba do niego wrócę (:

    Pozdrawiam,
    Miranda

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, ja potraktowałam serial i książkę jako dwie odrębne rzeczy inaczej można się nieźle zirytować przy serialu, zresztą i tak się człowiek irytuje głupotą i naiwnością głównej bohaterki oraz mnożeniem zbędnych wątków, które zapychają czas antenowy i nic do akcji nie wnoszą, szczególnie ostatni sezon jest w nie bogaty!W książkach wiele wątków prowadzonych jest całkiem inaczej i postacie na tym zyskują ^^
    A, i serial docenia się po kilku odcinkach, pierwsze mogą zrazić ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za te porównania dotyczące serialu, spodziewałam się, że ekranizacja będzie raczej luźnym nawiązaniem i utwierdziłyście mnie w tym przekonaniu. A orientujecie się czy to jest jakoś logicznie powiązane, w sensie np pierwszy sezon serialu odpowiada mniej więcej pierwszemu tomowi? Czy to w ogóle nie da się tak przełożyć?

    Co do głównej bohaterki - w książce nie jest głupiutka ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam chyba wszystkie części na kompie w postaci ebooków. Jakoś nie potrafię się za nie zabrać, ale pamiętam, że naszło mnie na tę pisarkę po obejrzeniu 2 sezonów serialu ;P No i Jace Everett, ten co to śpiewa utwór tytułowy ;P Habahabahaba!

    Pozdrawiam serdecznie :) Dzięki za przemiłe odwiedziny w moich skromnych progach. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam już nie czytać o wampirach... Ale pewnie się skuszę. Ten ostatni raz.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Barbara Silver - ja dopiero się wezmę za serial, pewnie pod koniec sierpnia ;)

    Moreni - ten przedostatni raz :P tak jest zawsze bezpieczniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie niestety nie przypadła do gustu i raczej nie będę czytała kolejnych części - miałam wrażenie, że trochę "kiepsko" napisana, ale oczywiście czasami coś lekkiego warto wziąć do ręki, odstresować się, pośmiać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Basia* wystarczy ;]

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...