czwartek, 26 sierpnia 2010

Maskarada, Melissa de la Cruz, recenzja dla portalu Fantasta

Maskarada, drugi tom sagi Błękitnokrwiści, jakościowo niewiele odbiega od części pierwszej. Nadal brakuje wyrazistych, zapadających w pamięć postaci, i nie chodzi tu tylko o bohaterów pobocznych, których, po dwóch tygodniach od lektury w zasadzie nie pamiętam. Nawet główna bohaterka wydaje się plastikowa i mdła. Zazwyczaj zapamiętujemy negatywne postacie, nieraz bowiem zachodzą nam za skórę, denerwują, budzą niepokój. W Maskaradzie postać Mimi powinna budzić właśnie taką irytację czy złość. Niestety dla mnie pozostała całkowicie obojętną. Szkoda, bo uwielbiam negatywnych bohaterów i doceniam, jeśli autor potrafi ich interesująco wykreować.

Warto wspomnieć, iż w drugim tomie przygód Schuyler coś wreszcie zaczyna się dziać, przez co wypada on lepiej niż poprzedni. Mamy pierwsze, niestety dość przewidywalne i budzące jedynie uśmieszek intrygi, dowiadujemy się też nieco więcej o pochodzeniu Błękitnokrwistych i o ich walce ze Srebrnokrwistymi. Interesujący jest pomysł na umieszczanie w powieści fragmentów różnego typu dokumentów, tyle, że to było, chociażby w Draculi. Spodobała mi się scena, w której nasza mała wampirzyca po raz pierwszy próbuje napić się krwi. Pojawia się też nowa postać, niesforny uczeń Kingsley, przedstawiony w dość ciekawy sposób. Tyle zalet.

Melisa de la Cruz nie jest dobrą pisarką. Można to odczuć od pierwszej strony każdej z jej powieści. Kulejący, prosty styl, brak interesujących dialogów czy nieumiejętność budowania odpowiedniego klimatu sprawiają, że te książki czyta się po prostu ciężko. Zdawać by się mogło, iż rozwijająca się historia Schuyler pozwoli autorce rozwinąć skrzydła. Nastolatka wyrusza bowiem w podróż do Wenecji, do miasta, które każdemu kojarzy się magicznie i romantycznie, więc, nawet jeśli pomysł jest oklepany, nie trudno skraść serce czytelnika barwnymi opisami tego pięknego miasta. A tymczasem dostajemy kilka stron nieciekawych, suchych opisów, które zdecydowanie powieści nie służą. Nieco lepiej wygląda opis balu wampirów, niestety zbyt doskonale tego typu sceny opisywała już wielokrotnie Anne Rice i bal Błękitnokrwistych również nie pobudza naszej wyobraźni.

Opowieści o historii Błękitnokrwistych, ich wzajemnych relacjach i zależnościach w trakcie lektury zaczynają przypominać kolejne odcinki „Mody na sukces”, co mnie osobiście bardzo zmęczyło. Motywy, jakimi kierują się poszczególni bohaterowie bywają infantylne (zwłaszcza działania zazdrosnej Mimi), być może niezrozumiałe już dla nieco starszego czytelnika.

Po raz kolejny muszę jednak przyznać – ta książka się sprzeda. Drugi tom został obdarzony intrygującą, ładną okładką. Pojawia się w nim jeszcze więcej elementów ze świata mody i pokazów, pojawiają się pierwsze pocałunki, jest również wątek z czarną magią. Młodym czytelniczkom to w zupełności wystarczy. I kto wie, może zaciekawione tematyką sięgną w przyszłości do klasyków? Oby!

Więcej informacji o książce znajdziecie na portalu Fantasta, na którym możecie stworzyć swoją wirtualną biblioteczkę.

5 komentarzy:

  1. Co się stało z tymi wampirami? Wszystkie, w ciągu półtora roku, stały się prawie że wizytówką współczesnej popkultury. Ja już nie nadążam z ogarnianiem myślami wszystkich nowopowstałych książek o wampirach. Tę mam w planach, gdyż jestem już po lekturze pierwszego tomu. Po Twojej recenzji widzę jednak, że to będzie lektura raczej dla świętego spokoju (jak zacznę jakiś cykl, muszę przeczytać cały), niż dla przyjemności.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sheilo, że też chciało Ci się to czytać... Chyba tylko dla równowagi - w końcu ile można czytać znakomitych, ambitnych książek? Czasami potrzeba odświeżenia... :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nyx,często mam podobnie, ale tym razem odpuszczam ;)

    Oraneo - za bardzo to mi się nie chciało, ale 3 tomy dostaliśmy od Wydawnictwa do recenzji. Jeszcze jeden przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładki tej serii bardzo mi się podobają. Przyciągają xD Ale nie czytałam jeszcze pierwszego tomu^^'
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładki są na plus, jednak spasowałam po przeczytaniu "Błękitnokrwistych" i nie sięgnęłam po drugi tom. Akcja zbyt przewidywalna, bohaterowie bez wyrazu... Również zauważam podobieństwa do serialu :)

    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...