środa, 12 stycznia 2011

Badyl na katowski wór, Alan Bradley


Sięgnięcie po drugą część jakiegoś cyklu wydawniczego wiąże się dla mnie z silnymi emocjami. Zazwyczaj jestem pełna obaw i wątpliwości, zwłaszcza, jeśli tom pierwszy bardzo mi się podobał. Boję się rozczarowania. Często żałuję, że jednak sięgnęłam po jakąś książkę, która popsuła wrażenia z lektury swych poprzedniczek. Na szczęście tym razem nie spotkała mnie taka przykra niespodzianka. Co więcej, odnoszę wrażenie, iż kontynuacja jest nawet lepsza niż naprawdę dobra pierwsza część przygód Flawii de Luce, więc z czystym sumieniem i prawdziwą przyjemnością zachęcam do zapoznania się z błyskotliwą powieścią Badyl na katowski wór.
Akcja powieści rozgrywa się w doskonale nam znanym, sielskim Bishop`s Lacey oraz w cichej, podupadające siedzibie rodu de Luce – Buckshaw. Autor niesamowicie oddał klimat tych miejsc. Życie biegnie w nich leniwie i spokojnie, mieszkańcy uwielbiają ploteczki, niemal każdy się tu zna i sporo o sobie wie. Jednak miasteczko ma też swoje mroczne tajemnice. Tym razem akcja tego interesującego kryminału kręci się wokół dwóch tajemniczych śmierci, które próbuje wyjaśnić (poza miejscową policją) inteligentna i urocza Flawia, jedenastoletnia fanka różnego rodzaju trucizn.
Powieść jest nieco bardziej mroczna niż poprzednia część, co jest jej wielką zaletą. Pomimo pozornie spokojnego klimatu mamy do czynienia z naprawdę tragicznymi wydarzeniami – na oczach niemal wszystkich mieszkańców miasteczka umiera człowiek, a we wspomnieniach nadal utrzymuje się tragicznie zmarły chłopczyk. A w tym nie ma już nic sielskiego czy nudnego. Opowieść nie jest przy tym przytłaczająca, dzięki temu wrażenia z lektury są niesamowite.
Nadal mamy do czynienia z błyskotliwą, pierwszoosobową narracją, doskonałym humorem (nie rzadko czarnym), rewelacyjnymi dialogami i przemyśleniami głównej bohaterki. Po raz drugi oczarował mnie lekki, wciągający styl autora, który znów zachwycił mnie swoją erudycją. Poza, wtrącanymi mimochodem, ciekawostkami z zakresu chemii czy literatury, pojawia się zdecydowanie więcej nawiązań do historii II wojny światowej, i to z perspektywy przeciętnych ludzi, co jest jeszcze bardziej interesujące. Pomimo sporej wiedzy, przemyconej prze autora, książkę czyta się tak samo lekko, jak Zatrute ciasteczko.
Kolejnym atutem jest malownicza galeria bohaterów – od Flawii, którą jestem gotowa z miejsca zaadoptować, przez kapryśne siostry, zamkniętego w sobie ojca, zwariowaną ciotkę, skrytego Doggera, bardzo różnych mieszkańców miasteczka aż do kapryśnego Ruperta, wszystkie postacie sprawiają wrażenie realnych. Jestem przekonana, że każda z tych osób mogłaby być człowiekiem z sąsiedztwa, wykreowani zostali bowiem w sposób bardzo przekonujący.
Badyl na katowski wór to bardzo dobry kryminał, z ciekawą, nieraz zaskakującą fabułą, fantastycznymi opisami, świetnymi bohaterami i naprawdę dobrym zakończeniem. Lektura powinna sprawić wielką przyjemność całej rodzinie. W każdym razie moja już ustawiła się w kolejce.

Bardzo dziękuję WYDAWNICTWU VESPER za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.


Ogłoszenia techniczne
Z nowym rokiem przyszedł czas na kolejne drobne zmiany. Zdaję sobie sprawę, że recenzje bywają bardzo subiektywne i z nie wszystkimi moimi opiniami musicie się zgadzać, więc postanowiłam dodać do każdego posta mini ankietę. Dzięki jej wynikom inni czytelnicy będą mieli pełniejszy obraz danej książki. Może się okazać, iż ja niespecjalnie zachwalam jakąś pozycję, a z opinii czytelników wynika, że mogę nie mieć racji. Dlatego zachęcam - głosujcie w ankietach, zajmuje to naprawdę mało czasu, a może okazać się pomocne dla innych.
Na dniach pojawią się również nowe tagi, dotyczące oceny książek, aby łatwiej było wyszukać te, które generalnie uważam za wartościowe lub te, na które, moim zdaniem, szkoda czasu. Chwilowo się mogę się jeszcze zdecydować, jaką formę powinny przyjąć te oceny (1,2,3,4,5 czy np polecam/nie polecam lub świetna/średnia/kiepska). Macie jakieś pomysły?

8 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce już wcześniej, ale nie spodziewałam się, że może być warta uwagi. Chyba jednak spróbuję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie o niej czytałem u Bazyla, patrzę a i tutaj jest recenzja. Z początku nie chciałem się brać za tą serię książek, tym bardziej, że jeszcze nie jest skończona, ale teraz mam już poważną ochotę!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym roku pojawi się trzecia część przygód Flawii (druga połowa roku), a na początku 2012 - część czwarta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę warto sięgnąć :)
    A kolejnych części nie mogę się już doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale narobiłaś mi ochoty na tę książkę... Będę musiała rozejrzeć się za pierwszą częścią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o tagi, to ja bym polecała takie numeryczne oceny. Coś typu - 5/6, czy 1/6 <- wtedy są bardziej widoczne spośród innych etykiet, takich jak "wojna", czy "fantastyka".

    OdpowiedzUsuń
  7. oj smaka mi narobiłaś na tę książke:) pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  8. A właśnie szukałam czegoś smacznego do czytania. A teraz, dzięki Tobie, szukam "Ciasteczka! Brzmi naprawdę dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...