czwartek, 28 kwietnia 2011

Bezduszna, Gail Carriger

Jaka powinna być porządna dama żyjąca w Londynie w epoce wiktoriańskiej? Koniecznie blada, zamężna, delikatna, powściągliwa i zdecydowanie z… duszą. Alexia Tarabotti nie posiada ani jednej z wyżej wymienionych cech. Ma za to iście włoski temperament (to sprawa dość wstydliwa), mocno zarysowany nos (to takie niemodne!) oraz śmiercionośną parasolkę, którą posługuje się zabójczo skutecznie. I choć dla większości londyńskiej society wszystko to jest w bardzo złym guście, szaleje za nią pewien nieziemsko przystojny… wilkołak. Wilkołak alfa.

Jeśli na wspomnienie o istotach nadprzyrodzonych lekko się wzdrygnęliście, spieszę donieść, iż poza całą plejadą charakternych wilkołaków spotkamy również sporo interesujących wampirów. I nie, nie jest to żaden typowy paranormal romance, od którego bolą zęby. Od powieści Bezduszna bolą mięśnie brzucha. Niekontrolowane wybuchy śmiechu gwarantowane.

Gail Carriger stworzyła nietuzinkową, uroczą i bardzo przyjemną w odbiorze powieść. Znajdziemy tu zagadkę kryminalną, nutkę grozy, powieść humorystyczną, kilka gadżetów charakterystycznych dla steam punka oraz naprawdę sympatyczny romans (są nawet „sceny”, ale kompletnie pozbawione niezręczności czy infantylności). Dodatkowym atutem są fantastyczne, drobiazgowe opisy – ciasta z kajmakiem i wielu innych smakowitych dań, elementów XIX-wiecznych strojów i pomieszczeń, zwyczajów i fobii angielskiej klasy wyższej. Wspaniale ubarwia to fabułę, skupioną na śledztwie dotyczącym dziwnych wydarzeń. Otóż w tajemniczych okolicznościach znikają wampiry i samotne wilkołaki. Jeszcze dziwniejszy okazuje się fakt, że w najróżniejszych miejscach pojawiają się nowe, całkowicie nieobeznanie z realiami, zagubione i nieprzewidywalne istoty. Ktoś musi rozwikłać tę zagadkę. Całość czyta się naprawdę dobrze, widać, że autorka ma niezłą frajdę z pisania i ubóstwia swoich bohaterów. A jak kocha ich twórca, to i czytelnik musi mieć podobne uczucia.

Obdarzeni ogromną indywidualnością, dopracowani oraz przesympatyczni bohaterowie są bez wątpienia jedną z największych zalet powieści. Prym wiedzie oczywiście tytułowa bezduszna, czyli Alexia, gadatliwa, zadziora, inteligentna i ciekawa świata dwudziestopięcioletnia stara panna o nieco egzotycznej urodzie. Uwielbiam jej komentarze, zachowanie, przemyślenia oraz fakt, że absolutnie nie pasuje do epoki, w której żyje. Jej dialogi z lordem Macconem to prawdziwe majstersztyki. Zresztą i on jest szalenie interesujący. Męski, zwierzęcy, dość szorstki, a jednocześnie pocieszny szef londyńskich wilkołaków oraz kierownik BUR-u (agencji zajmującej się sprawami istot nadprzyrodzonych) szybko przykuwa naszą uwagę. Asystuje mu przemiły i dyskretny profesor Lyall, który często studzi emocje wybuchowego alfy. Uwielbiam również jednego z wampirów – lorda Akeldamę, samotnika mającego słabość do różnych modnych fatałaszków, obdarzonego wysublimowanym gustem i nienagannymi manierami wspaniałego przyjaciela naszej bohaterki. Na uwagę zasługuje również wybitnie irytująca rodzina Alexii, na czele z matką, barwną dewotką, która naprawdę zachodzi za skórę czytelnikowi, rozkapryszonymi siostrami i zagubionym ojczymem.

Powieść Bezduszna to prawdziwa perełka dla wielbicieli istot nadprzyrodzonych. Powieść świeża, pełna akcji i fantastycznego humoru, ciętych ripost i barwnych opisów. Gail Carriger obdarzona została lekkim piórem, świetnym stylem i chyba nieograniczoną wyobraźnią. Książkę charakteryzuje również duży dystans do współczesnej kultury. Jej lektura powinna zająć nam kilka niezwykle przyjemnych chwil, najlepiej podczas delektowania się wspaniałą, angielską herbatą, do której słabość ma sama Carriger.

Choć jest to czytadło, to jednak czytadło na naprawdę wysokim poziomie. Polecam wszystkim wielbicielom wampirów i wilkołaków, fanom powieści kryminalnej, pasjonatom epoki wiktoriańskiej i mody tego okresu, wszystkim, którzy doceniają subtelny humor i lekki dreszczyk emocji. Bardziej dziewczynom, niż chłopakom. Chociaż kto wie? Może Bezduszna oczaruje i ich?

Recenzja napisana dla portalu FANTASTA.

8 komentarzy:

  1. Epoka wiktoriańska mnie zaciekawiła i z chęcią przeczytałabym tę książkę:)). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też oczarowała, jedna z lepszych tego typu książek jakie czytałam od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sama okładka mnie kusiła, teraz jeszcze ta recenzja - nie oprę się, nie ma szans ;) Obecność wampirów i wilkołaków wcale mnie nie odstrasza, wręcz przeciwnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytam dla samej epoki wiktoriańskiej, którą wprost uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od jakiegoś czasu nie mogłam się zdecydować, czy czytać tę ksiązkę, czy nie - chyba jednak przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka także mi się podobała ;)
    Nie mogę się doczekać następnej części.
    Świetna recenzja !
    Pozdrawiam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno sama "Bezduszną" przeczytałam i bardzo mi się podobała: lekka, błyskotliwa, z humorem. Będę czytać następne części.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka wspaniała, bardzo mi się podobała. Może dlatego,że uwielbiam wiktoriańską Anglię? Ach, te klimaty :)
    Zresztą, napisałam dlaczego tu: http://my-paper-paradise.blogspot.com/2012/07/bezduszna-gail-carriger.html

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...