poniedziałek, 27 grudnia 2010

Zatrute ciasteczko, Alan Bradley


Muszę przyznać, że od bardzo, a nawet bardzo bardzo dawna nie miałam w rękach książki należącej do tzw. mainstreamu. Zaczytana w fantastyce zdecydowanie zaniedbałam inną literaturę. Z przyjemnością jednak naprawiam swój błąd i śpieszę donieść, że jestem oczarowana. Przedmiotem mego zachwytu okazała się, z pozoru niewinna, kryminalna opowieść o jedenastoletniej miłośniczce chemii.
Powieść Zatrute ciasteczko, bo to o niej mowa, podbiła moje serce błyskawicznie. Po kilku stronach wiedziałam już, że trzymam w ręku książkę, na którą czekałam od dawna. Błyskotliwą, czarującą, interesującą, po prostu świetnie napisaną. Nic dziwnego, że robi ona furorę na całym świecie!

Akcja powieści rozgrywa się w latach pięćdziesiątych XX-wieku w angielskiej wiosce Bishop`s Lacey. Jest to miejsce pozornie leniwe i senne, a jedynymi rozrywkami inteligentnej Flawii de Luce są drobne psikusy, wyrządzane siostrom. I faktycznie tak też będzie – do czasu, aż nasza bohaterka nie znajdzie w ogródku trupa. Tyle w kwestii fabuły, nie chcę bowiem nikomu zepsuć przyjemności z lektury. Warto jedynie wspomnieć, że akcja posuwa się wartko, opisy nie przytłaczają, tworząc rewelacyjny klimat małego miasteczka, a i sama zagadka, wokół której rozwija się historia nie jest zbyt jednoznaczna. Powieść trzyma w napięciu do ostatnich stron, nawet jeśli szybko rozumiemy, że musi się dobrze skończyć. Widać, że autor to prawdziwy erudyta, który co krok raczy nas niewymuszonymi ciekawostkami z dziedziny chemii, historii, literatury i filatelistyki, a nawet sztuki iluzji, co na mnie wywarło ogromne wrażenie. Uważam, że przemycanie ogromnej wiedzy w literaturze rozrywkowej, to bardzo trudne zadanie, łatwo bowiem wpaść w pułapkę pretensjonalności czy nachalnego dydaktyzmu. Alan Bradley poradził z tym sobie bez pudła! Stworzył uroczą, stylową powieść, przywodzącą na myśl stare, angielskie kryminały. To prawdziwa czytelnicza uczta.

Największą zaletą powieści jest bez wątpienia sama jej bohaterka. Inteligentna, bystra, zabawna i bardzo ciekawa świata, zdecydowanie bardziej dojrzała niż jej przeciętna rówieśniczka, Flawia jest typem bohatera, z którym szybko zaczynamy się identyfikować. Ba! Błyskawicznie kradnie nam serce i wzbudza sympatię. Perypetie Flawii to urokliwa podróż do krainy dzieciństwa, z zagadką kryminalną w tle. Obserwacje i przemyślenia Flawii, oraz duża część jej wypowiedzi powodowały u mnie głośne wybuchy śmiechu lub co najmniej uśmieszki nad stronicami powieści. Uwielbiam prezentowany w książce rodzaj inteligentnego humoru, a już Flawia okazała się tu mistrzynią. Miałam małe wątpliwości, czy nasza bohaterka może sprawiać wrażenie autentycznej – w dzisiejszych czasach raczej trudno o dzieci, które miałyby tak szerokie horyzonty i tak złożone charaktery, jednak dałam się przekonać. Co więcej, marzy mi się spotkanie kogoś takiego w prawdziwym świecie. Alan Bradley pozostawił mnie z poczuciem, że to możliwe.

Zatrute ciasteczko to wyborna lektura, przy której nie nudziłam się ani chwili. Rewelacyjny styl pierwszoosobowej narracji, ciekawe tło i naprawdę zajmująca zagadka, sprawiły, że lektura upłynęła mi bardzo przyjemnie. Co ciekawe, powieść powinna przypaść do gustu całej gamie czytelników, zarówno młodszych, jak i starszych, ma bowiem wiele zalet, dzięki którym każdy powinien znaleźć w niej coś dla siebie. Z wielkim entuzjazmem zabieram się za drugi tom.

Na marginesie tych rozważań pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o okładce. Choć sama udowadniałam kilkakrotnie, że nie po niej należy oceniać książkę, to jednak w tym wypadku świetna, przywodząca na myśl filmy Tima Burtona, okładka, idzie w parze ze wspaniałą zawartością.

Dziękuję Wydawnictwu Vesper za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

7 komentarzy:

  1. Tim Burton to mój ulubiony reżyser, a okładka przypomina ukochanych adamsów...

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie! Okładka taka Burtonowska... A jak wnętrze ciekawe, to ja się piszę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowałaś mnie tym "Ciesteczkiem", nie przeczę. ;p Na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem druga część jest jeszcze lepsza. Ciekawa jestem, jak ją ocenisz.

    OdpowiedzUsuń
  5. no proszę skoro i Tobie do gustu przypadła, to nie mogę zwlekać- do księgarni marszem muszę, marszem!

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie, tak będzie z każdą Twoją recenzją, że będę musiała tytuł do schowka wrzucać?!?!? :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, cieszę się, ze książka wzbudziła takie zainteresowanie, bo uważam, że naprawdę warto.
    I pamiętajcie - czasem recenzuję złe książki :P Czaaasem ;) Staram się je omijać szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...