poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Kroniki Amberu, tom 2 - recenzja dla portalu Fantasta

Z prawdziwą przyjemnością przystąpiłam do lektury drugiego zbiorczego tomu Kronik Amberu, autorstwa jednego z mistrzów fantastyki - Rogera Zelaznego. Pierwszy pięcioksiąg zakończył się w taki sposób, że z niecierpliwością czekałam na kontynuację. Kroniki, których narratorem jest Merlin, syn Corwina i Dary to wspaniała literatura, którą polecam już na samym wstępie.

Zmiana narratora bez wątpienia najbardziej odróżnia dwie części Kronik. Nie ukrywam, iż przyjęłam to z żalem. Narracja Corwina i jego przygody tak bardzo zawładnęły moją wyobraźnią, że kiedy zaczęłam wgłębiać się w narrację Merlina, byłam po prostu rozczarowana. Zwłaszcza, że sposób jej prowadzenia jest całkiem zbliżony do poprzedniej i wielokrotnie nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż czytam Corwina. Do tej zmiany bez wątpienia trzeba się przygotować, a następnie przyzwyczaić. Kiedy przebolałam stratę ulubionego bohatera to dalsza lektura okazała się już fantastyczną przygodą.

Myślę, że każdy czytelnik w mniejszym lub większym stopniu będzie porównywał przede wszystkim naszych bohaterów. Merlin to postać zupełnie inna niż Corwin. Pierwsza część Kronik była bardziej dramatyczna, Corwin bowiem miał wiele wad, słabości i problemów, o wszystko musiał walczyć, był jednak ujmujący i czarujący. Dzięki temu okazał się postacią z krwi i kości, z którą łatwiej było się identyfikować. Merlinowi większość rzeczy podano na tacy, zdaje się przez to postacią bardziej idealną i nieco mniej realną. Być może jednak jest to moje subiektywne wrażenie.

W drugim tomie Kronik mamy do czynienia z nieco inną wizją świata. Oczywiście nadal istnieje Amber i równoległe światy – Cienie, jednak znaczenia nabiera Chaos (i jego moc reprezentowana przez Logrus) pozostający w swoistym konflikcie z Wzorcem. Zelazny odsunął nieco bohaterów, których poznaliśmy w pierwszej części. Amberyci stali się postaciami drugoplanowymi, ustępując miejsca reprezentacji Chaosu. Na scenie pojawiają się więc liczni bracia Merlina, synowie Dary. Na pierwszy plan wysuwa się Luke, a raczej Ronaldo, kuzyn Merlina, z którym łączy go bardzo skomplikowana relacja oraz jego matka Jasra. Nie zabrakło również demonów, nieznanych magów i najróżniejszych kreatur. Moje serce skradły jednak dwa twory. Pierwszym z nich jest Ghostwheel, maszyna wykonana przez Merlina, której konstrukcja jest naprawdę niesamowita, oraz Frakir, broń, która nie dość, że ostrzega Merlina przed niebezpieczeństwem, to jeszcze nabywa świadomości i prowadzi z Merlinem ciekawe dialogi. Szczególnie ujmujące okazało się jej stwierdzenie „Jestem tylko skromnym narzędziem mordu. Rozumowanie nie jest na razie moją mocną stroną”.

Zelazny zachwyca talentem. Język, jakim się posługuje jest wspaniale obrazowy, nastrojowy, dopracowany w każdym calu. Pomimo naprawdę długich opisów powieść czyta się jednym tchem, delektując się przy tym każdym zdaniem. Imponuje nieposkromiona wyobraźnia, która pozwoliła na wykreowanie tak wspaniałego Uniwersum, zachwycają błyskotliwe dialogi i sprawnie prowadzone intrygi oraz, znany z poprzedniej części wspaniały mix gatunkowy. Liczne zwroty akcji sprawiają, że do samego końca powieść trzyma nas w napięciu. Bardzo dużą rolę odgrywa również filozofia i metafizyka, które przeważają nad polityką czy wojnami. Wspaniale stawiane pytania i mądre rozważania idealnie dopełniają dzieła. Zelazny to prawdziwy mistrz pióra.

Warto pamiętać, że Kroniki Amberu tom 2 to mimo wszystko pięć oddzielnych powieści, które splatają się w jedną całość. Moim osobistym faworytem pozostaje część Znak Chaosu, rozpoczynająca się psychodelicznym opisem lokalu, w którym uwięziony zostaje Luke. Zelazny pokłonił się tutaj prozie Lewisa Carrolla i stworzył oparty na logice snu obraz, w którym przewijają się postacie z Alicji w Krainie Czarów. Jest to scena tak perfekcyjna, że nawet język został wystylizowany na jej potrzeby. Luke i Merlin popijają więc z Kotem, obserwują Gąsienicę, wskakują do króliczej nory, Merlin walczy z Banderzwierzem. Cała scena fascynuje swoim onirycznym, narkotycznym charakterem i trafia do rankingu moich ulubionych.

Myślę, że prozy Rogera Zelaznego tak naprawdę nie trzeba reklamować. Jest to nazwisko, które w zasadzie broni się samo. I całe szczęście, bowiem po książkę sięgnie na pewno duża grupa fanów. Jeśli jednak nie mieliście okazji, aby zapoznać się z częścią pierwszą, szybko nadróbcie zaległości. Warto trzymać się kolejności, pięć pierwszych tomów wprowadza nas bowiem w ten dość skomplikowany świat, którego, bez pewnej wiedzy, możemy nie zrozumieć.

Lektura Kronik Amberu wymaga na pewno czasu i skupienia, ale gwarantuję, że nie będzie to czas stracony. I chociaż pozostaję wierną fanką Corwina, uważam, iż tom drugi dorównuje części pierwszej, a razem tworzą niezapomniany i fascynujący cykl, do którego warto wracać.

3 komentarze:

  1. Jestem właśnie na etapie poszukiwania tych książek. Zaciekawiły mnie, myślałam, że z klasyki fantasy czytałam większość a tu taka miła niespodzianka :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem opowieści Amberu ale osobno, jeden z najlepszych cykli jakie zdarzyło mi się czytać.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...